poniedziałek, 7 lipca 2014

#16 Europejski puchary, czyli tym razem na pewno się uda

| |

Za kilka dni skończy się brazylijski mundial i piłkarze którzy jeszcze pozostali w turnieju rozjadą się do domów na urlopy. Tymczasem w Polsce rozpocznie się coroczne drżenie o uniknięcie klęski i dobrnięcie do fazy grupowej europejskich pucharów. W eliminacjach Ligi Mistrzów wystartuje po raz drugi z rzędu warszawska Legia. O fazę grupową Ligi Europy powalczą Lech Poznań oraz Ruch Chorzów i Zawisza Bydgoszcz kluby które obnażyły poziom polskiej piłki pokazując, że dzięki klubowej stabilizacji można zająć miejsce na podium ligowej tabeli czy nawet będąc beniaminkiem wygrać Puchar Polski bazując na przeciętnych Polakach. Drugi raz z rzędu Legia postara się o awans do elitarnej Champions League. W klubie nowi właściciele zajażyli, że coroczne osłabianie zespołu nijak ma się do gry w pucharach. W obecnym roku Legia obok straty chimerycznego Patryka Mikity kadrowo nie zaliczyła ubytków natomiast zrobiła kilka ciekawych jak na nasz rynek transferów. Pozyskanie Igora Lewczuka czy Arkadiusza Piecha zapewne będzie pomocne w obronie mistrzowskiego tytułu na krajowym podwórku. Patrząc na drogę warszawskiego klubu można z pewnością stwierdzić, że drzwi z napisem "Europa League" są szeroko uchylone. Pierwszy przeciwnik nie powala. Irlandzki St. Patrick’s Athletic doceniając klasę rywala to jednak klub na poziomie dolnej części ekstraklasowej rzeczywistości (albo jeszcze niższej ligi). Później pozostanie tylko pokonać w III rundzie rywala co będzie raczej niewykonalne gdyż mistrzowie Polski będą na tym etapie nierozstawieni, ale na pewno na starcie nie można legionistów przekreślać. W przypadku porażki w III rundzie pozostaje ostatnia IV runda eliminacji do Ligi Europy, gdzie przy dobrym rywalu kolejny rok spędzony w europejskich pucharach nie będzie tylko marzeniem ściętej głowy. Na pewno decydujące będą najbliższe dni. Zarząd klubu poszukuje piłkarzy ofensywnych. Jeśli będą chcieli się "bić" o Champions League będzie trzeba sięgnąć do kieszeni co w przypadku Legii nie jest rzeczą niemożliwą, a można by było wykorzystać ostatnio przelane pieniądze za "grę" w ubiegłym roku w Lidze Europy gdzie Warszawiacy zainkasowali 11 mln złotych.

Lech Poznań w eliminacjach Ligi Europy zmierzy się ze zwycięzcą pary Fram (Islandia) - JK Nomme Kalju (Estonia). Poznaniacy oprócz starty Mateusza Możdżenia i piłkarsko wypalonego Manuela Arboledy kadrowo nie zaliczyli większych strat. Do klubu przyszedł solidny w poprzednim sezonie pierwszoligowiec Maciej Wilusz, Muhamed Keita, oraz ciekawie zapowiadający się Darko Jevtić z FC Basel. Na stanowisku trenera pozostał trener Mariusz Rumak który jest mądrzejszy o rok doświadczeń. W tym roku wpadka z poprzedniego sezonu nie może się powtórzyć. Również ubiegłoroczna plaga kontuzji która dopadła klub przy końcu rozgrywek ekstraklasy tym razem się nie powtórzyła i zespół powinien w pełnym składzie przygotować się do sezonu. Kolejorz powinien nie mieć problemów w losowaniu w kolejnych rundach. Punkty uwzględniane przy losowaniach liczone są na przestrzeni ostatnich 5 lat czyli "ważny" jest jeszcze rewelacyjny sezon 2010/11 w którym poznaniacy doszli do 1/16 finału Europa League.

Dwa ostatnie zespoły to...dwie wielkie niewiadome. W Ruchu Chorzów mają szczęście do dobrych trenerów, ale w europie to nie wystarcza. Warto wspomnieć żenujące 0-7 z Victorią Pilzno kiedy w klubie nie było już Waldemara Fornalika szykującego się do pracy z reprezentacją Polski a zespół rozpoczynał trenować Tomasz Fornalik. Rywalem Chorzowian będzie FC Vaduz z Liechtensteinu lub College Europa FC z Gibraltaru. Nie sądzę, żeby Ruch wyłożył się w rywalizacji (z pełnym szacunkiem) z amatorami. W III rundzie zaczną się schody i wtedy przekonamy się na co na prawdę stać największą polską siłę w ekstraklasie.

Ostatni z pucharowiczów Zawisza Bydgoszcz w ubiegłym sezonie pozostawiła po sobie dobre wrażenie nie tylko odniesionymi wynikami, ale też ciekawą grą pod sterami pomocnika Michała Masłowskiego. Ryszard Tarasiewicz potwierdził swoją markę nie po raz pierwszy m.in w przeszłości budując fundamenty pod Śląsk Oresta Lenczyka. Zapewne widząc niekończące się spory Radosława Osucha z kibicami (i kibolami) postanowił uciec w zacisze do kieleckiej Korony. Jeśli Zawisza nie rozpadnie się kadrowo ma spore szanse nawet na pokonanie belgijskiego SV Zulte Waregem z którym zmierzy się w II rundzie eliminacji do Ligi Europy.

1 komentarze:

Legia bez poważnych wzmocnień nie ma co liczyć na wejście do Champions League.

Prześlij komentarz